repres1 pisze:Czas najwyższy, żeby władze Resovii to zrozumiały. Z punktu widzenia zawodowego klubu, wydawanie pieniędzy na szkolenie młodzieży to wyrzucanie pieniędzy.
Od dziecka przywykliśmy, że w Polsce to właściwie nic nie opłaca, albo że przynajmniej niemal wszyscy wokół nas nie wiedzieć czemu tak twierdzą, ale może jednak nie przesadzajmy z tym wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Klub dysponujący kartą wypożyczonego do innego klubu zawodnika, sam zwykle nie wypłaca mu przecież pensji - robi to aktualny pracodawca. Klub wypożyczający nie ma więc z tego tytułu przeważnie żadnych finansowych strat, niekiedy nawet na wypożyczonym zawodniku ze swojej "stajni" potrafi coś zarobić. I jakoś nie widać, żeby gardził taką możliwością podreperowanie i zasilenia własnych klubowych finansów zarówno stawiany przez Ciebie w tym wątku niedawno za wzór najbogatszy klub rosyjski - Zenit Kazań, który choćby w poprzednim sezonie wypożyczył Poletajewa do Kuzbassu Kemerowo, jak i najbogatszy włoski - Civitanova, która to z wypożyczonych w tym roku do innych klubów zarówno rodzimych włoskich, jak i zagranicznych siatkarzy jak choćby Giulio Sabbi, Luigi Randazzo, czy Klemen Cebulj mogłaby pewnie zmontować w Serie A1 drugi, całkiem mocny zespół.
Ponadto subwencje państwowe, czy samorządowe na sport młodzieżowy to często są całkiem pokaźne środki i także siatkarskim profesjonalnym klubom sportowym opłaca się po nie schylać. I tak jest praktycznie w całej Europie. Jeżeli mówimy na przykład o Francji, gdzie najczęściej najważniejszym sponsorem klubu są właśnie samorządy, to nie jest niczym dziwnym, że zawodowe kluby siatkarskie prowadzą nie tylko grupy młodzieżowe, ale organizują także rozgrywki i zawody amatorskie. I właśnie na to, a nie tylko na kontrakty 12 zawodników i sztabu trenerskiego idzie zwykle spora część budżetu klubu Ligue A. Merostwo płaci za upowszechnianie sportu nie tylko wśród dzieci i młodzieży, ale także różnych grup społecznych i środowiskowych i głównie aktywność na tym polu samorządowego sponsora interesuje. W sumie racja, bo czy klub X, czy Y był w danym sezonie na 3, czy 8 miejscu w ligowej tabeli będą pamiętać tylko najbardziej zagorzali i najwierniejsi kibice, a problemy z zagubionymi dzieciakami, które w tym wieku na przykład właśnie w sporcie młodzieżowym mogłyby znaleźć i potrzebną pewność siebie i otwartość na świat, mogą pozostać w takim mieście na długie lata. A że przecież i u nas, w przypadku znaczącej części klubów Plusligi ich najważniejszym sponsorem pozostają właśnie bądź to duże spółki państwowe, bądź samorządy, o tej społecznej i wychowawczej roli sportu warto jednak pamiętać.
repres1 pisze:Masz niewielkie szanse.
Jedyny ratunek, to pilnowanie kasy przed jej otwarciem. Niekiedy ma się szczęście.
-------------------------
@lobmar
O kosztach możemy porozmawiać przy konkretnej imprezie. Też je znam.
Polskie kluby na F4 LM potrafią zarobić konkretne pieniądze. Fakt: za pierwszym razem jest to duży wysiłek organizacyjny, ale finansowy to już nie. Myślę, że na F4 w Krakowie Resovia zarobiła coś około 1,5 - 2 mln zł.
Resovia sprzedawała do obecnego sezonu 100% karnetów i nie potrzebowała do tego Leona. Były to chyba (i są) najdroższe karnety w Polsce, a mieszkamy w stosunkowo niezamożnym regionie. Przyjmijmy, że przeciętnie kibic Resovii wydawał na bilety około 600 zł (karnet+mecze LM). F4 LM kosztował kibica Resovii około 90 euro (i ten w Berlinie, i ten w Krakowie). Kibic bez problemu wydałby ponad 1000 zł na sezon (bo tyle wydawał), gdyby w Resovii grała gwiazda światowego formatu. Wystarczyło zostawić Grozera, a ludzie płaciliby ciężkie pieniądze za karnet. Nawet "wierni, ale niezamożni kibice" odmówiliby sobie innych wydatków "rozrywkowych", byleby oglądać siatkówkę na światowym poziomie. Tak samo byłoby w Łodzi/Bełchatowie, Gdańsku, Kędzierzynie/Opolu, Katowicach, Bydgoszczy, Wrocławiu, Częstochowie,..., czyli tam, gdzie są wielkie hale. Mając do tego konkretne pieniądze z telewizji (a przecież Polsat nie jest jedyną telewizją)... Tak budowano NBA. Wystarczyło chcieć.
Zdaje się, że szybko będziemy mogli przekonać się w praktyce, czy na Leonie można faktycznie zarobić, bo ekstrawagancki prezes Sir Safety Perugia - Gino Sirci też twierdzi, że ma już obmyślany w szczegółach konkurencyjny do Twojego biznesplan, pozwalający pokryć bajeczny kontrakt Wilfredo. "Bajeczny", bo trzeba przypomnieć, że Leon jak do tej pory zarabiał w Kazaniu "skromne" 1.4 $, czyli jakieś 5 mln złotych, to teraz, kiedy Włosi i Rosjanie o niego tak zażarcie każdego dnia walczą i zapewne licytują się coraz lepszymi warunkami kontraktu, ma na pewno szansę na sporą podwyżkę.
Prezes Sirci poszedł jednak zdecydowanie po całości (złośliwe języki - a tych nigdy nie brakuje - twierdzą nawet że kompletnie odpłynął) bo zapowiada ni mniej nie więcej, że dzięki magnetycznej sile osobowości i magii Leona uda mu się przyciągnąć do Perugii wielu kibiców siatkówki już nie tylko z samego regionu Umbrii, ale nawet z zagranicy - możemy się domyślać, że ma tutaj na myśli głownie Polskę. A wtedy on wybuduje dla nich klubowy hotel i te 60 Euro to będzie taksował na dzień dobry za sam lunch. A w pakiecie i w promocyjnej cenie, obok noclegu i biletu wstępu na niedzielny meczu Perugii, zaoferuje zagranicznym kibicom-turystom Leona i Perugii dodatkowo zwiedzanie w 24h Rzymu, bądź Florencji.
Biedny Wilfredo, chyba jeszcze nie wie, że Italiańcy planują, aby został drugą Fontanną di Trevi, czy może Galerią Uffizi, albo też jeszcze inną, ale niemniej sławną atrakcją turystyczną. Już nie pamiętam ze szkoły; Fenicjanie to aby na pewno przegrali z Rzymem te wszystkie wojny punickie i wynieśli się już z Półwyspu, czy nadal tam jeszcze są?