To idiotyzm, a realista tylko pokazuje swój poziom intelektualny. Przecież do końca ostatniego spotkania Dynamo-Cuneo, czekaliśmy na to by poznać pary. Opcji było tak wiele, że nie możliwym było zaplanowanie tego wszystkiego wcześniej przez Trentino i to przed fazą play-off. Przecież gdyby :hugo pisze:Działaczom siatkarskiej Skry wypada oddać, że w załatwianiu osiągnęli najwyższą klasę międzynarodową. 2008 rok - turniej finałowy Ligi Mistrzów, 2009 rok - klubowe mistrzostwa świata, 2010 rok - znów turniej finałowy Ligi Światowej. Co sezon śliczne zaproszenie, co sezon skok na podium imprezy, do której bełchatowianie nie musieli awansować. To passa bezprecedensowa, aż ciśnie się na usta oczywiste, umoczone nieco w niepokoju pytanie, czy aby działaczom od sukcesów nie zaszumiało w głowach i nie spoczęli na laurach. Powinni już wszak intensywnie ustalać, co załatwią na rok 2011, by nie ryzykować czarnego scenariusza - sezonu o suchych pyskach, bez turnieju najwyższej rangi.]
Kto to napisał?Czy mógł to napisać jakiś fan Skry czy raczej obiektywny dziennikarz (w GW jest ich strasznie mało, ale to forum sportowe...)?
Rafał Stec pisał wielokrotnie o machlojkach w siatkówce i to bez patrzenia się na to czy my na tym korzystamy czy inni.
To, że JW znalazło się w części drabinki gdzie był Bled, Generali i Noliko to też nie jest przypadek.Trentino chciało być pewne finału - tak twierdzi ulubieniec polskich for siatkarskich czyli "realistapzps"
Trochę to dziwne bo gospodarza znamy oficjalnie od badaj miesiąca, ale coś chyba jest na rzeczy...
awansowała Skra - to ona grałaby z JW,
awansował Zenit i Cuneo - to Kazań grałby z JW,
Wygrała natomiast Moskwa (co jest niespodzianką więc tym bardziej nie dało się tego przewidzieć) i Zenit (choć dopiero w złotym secie). Wystarczyło że jedno spotkanie zakończyło by się innym wynikiem, czy to by wygrała Skra czy Cuneo, a JW nie grałoby z Juantoreną i spółką.