Odmładzać -tak, ale nie na przedszkole. Zrobienie takiej genialnej rewolucji pokoleniowej to właśnie było zrobienie, jak to określiłeś, "dziury pokoleniowej" na własne życzenie! I dlatego jesteśmy w czarnej d... w rankingach, które chcąc nie chcąc są jednak wykładnikiem do ustalania grup eliminacyjnych do kolejnych imprez.
Skład kadry to nie jest żadne przedszkole. Np. takie zestawienie, często pierwsza siódemka w Lidze Narodów:
Smarzek-Pleśnierowicz-Kąkolewska-Efimienko-Witkowska-Grajber-Mędrzyk
Odpowiednio 22-26-24-29-29-23-26 lat. Średnia wieku 25.5 lat. Gdzie tu jest przedszkole? Za Pleśnierowicz będzie jeszcze starsza Wołosz, za Witkowską może wejść nastoletnia Stenzel, która gra lepiej od niej w każdym elemencie. Za Mędrzyk wchodziła czasami Twardowska, która ma 23 lata. Do kadry dojdzie jeszcze najlepsza atakująca ME juniorek, Stysiak, która już bryluje w lidze. Rozumiem, że mamy poczekać 10 lat, żeby już nie była przedszkolem, żeby mogła bez wyrzutów sumienia grać w reprezentacji?
A w kwestii celu dla żeńskiej repry to masz jakieś konkretne potwierdzenia swoich "przypuszczeń" czy tylko wyrażasz pobożne życzenia? Żaden szanujacy się związek sportowy nie przekaże reprezentacji narodowej bez określenia celu (vide Vital). W przypadku JN nie słyszałem o zadnym (jesli coś mi umkneło to prosze o poprawienie) jasno sprecyzowanym celu! Na logike taki cel powinien zostać określony, a takimi datami celowymi są albo MŚ albo IO, nikt powazny nie daje celu do osiągniecia na drugich lub kolejnych ME
Przecież cel nie musi oznaczać konkretnego wyniku na jakiejś imprezie, a np. poprawę gry. Z tego co pamiętam taki cel był oficjalnie określony, co jest całkowicie logiczne, jeśli chce się odmładzać kadrę. I to niewątpliwie Nawrockiemu udało się osiągnąć, kadrę z eliminacji MŚ i teraz dzielą lata świetlne jeśli chodzi o poziom gry. Na podobnej zasadzie na odmładzanie zdecydowały się kiedyś Belgijki, wyszło całkiem nieźle jak na zespół bez żadnych sukcesów do tej pory (brązowy medal ME z tego co pamiętam). Ty pewnie wolałbyś, żeby kadra zajmowała 20 miejsca na MŚ i 10 na ME, bo przynajmniej załapałyby się do eliminacji IO, z których też by nic nie było
Dzięki takiemu odmładzaniu jest szansa - nie gwarancja - na o wiele lepsze wyniki, niż te, które byłyby osiągane z Kaczorowskimi tego świata. A szansa jest dlatego, że można skupić się na poprawie poziomu gry całego zespołu, jak i pojedynczych zawodniczek, co jak na razie się udaje.
Od samego początku uważałem że wybór JN był najgorszym z mozliwych, a powołanie totalnego dyletanta bez doswiadczenia w pracy z kobietami świadczyło o tym, ze wybór był układowy a nie sportowy. A że nie jest to to samo co praca z facetami niejeden sie przekonał, nawet Jerzy Wagner nie dał rady, żeby daleko nie szukać.
Piszesz o tym, że bez doświadczenia w trenowaniu kobiet nie da się odnosić z nimi sukcesów i podajesz przykład trenera mężczyzn amatorów sprzed 50 lat. I porównujesz to z zawodową siatkówką z dzisiejszych czasów. Pomidor. Brazylijscy, włoscy czy amerykańscy trenerzy nie mają najmniejszych problemów z trenowaniem zespołów kobiet i mężczyzn na zmianę. Odpowiedniej klasy trenerowi nie powinno robić różnicy, kogo trenuje. I o ile w zespołach seniorskich mam zdecydowanie mieszane uczucia co do pracy Nawrockiego (delikatnie mówiąc), to niezaprzeczalnie ma świetną rękę do młodych zawodników i zawodniczek. Siatkówka to siatkówka, i czy ktoś posiada waginę czy nie, nie ma tutaj najmniejszego znaczenia.
Co do lepszego wyboru to zgadzam się, że można było wybrać lepszego trenera, np. Barboliniego, ale czy długofalowy wpływ na kadrę Polski byłby pozytywny przy włoskim trenerze to trudno powiedzieć. Doraźne wyniki zapewne byłyby lepsze, pytanie tylko na ile. Wg mnie to, czy Polska zajmie 25, 20 czy 15 miejsce na MŚ/ME nie robi żadnej różnicy, więc lepiej ogrywać młode zawodniczki z potencjałem po to, żeby kiedyś były w stanie dotrzeć np. do półfinału ME czy zakwalifikować się na IO. Doświadczenie na najwyższym poziomie należy zdobywać przede wszystkim w klubach, bo tam jest więcej meczów na wysokim poziomie do zagrania. MŚ to maksymalnie ~10 meczów raz na 4 lata, ME z ~7 meczów raz na 2 lata. W lidze włoskiej i LM gra się ich ponad 40 w ciągu roku. Nawrocki nie ma z tym nic wspólnego, że Polki rzadko decydują się na wyjazdy zagraniczne. Teraz na szczęście się to zmienia.
Z drugiej strony tak nie do końca rozumiem Twoje, z jednej strony, zachwyty nad pracą JN a z drugiej dyletanckie pytanie odnosnie Kąkolewskiej... to może się zdecyduj albo masz albo nie masz pojecia w kwestii kobiecej siatkówki w naszym kraju. Chyba że pracujesz w PR pewnego gościa
Nie jestem zachwycony pracą Nawrockiego, ale raczej zadowolony. Staję tylko w kontrze do Twojego skrajnego malkontenctwa. Kąkolewska gra w pierwszej lidze kobiet od 18 roku życia. Miała wielu różnych trenerów oprócz Nawrockiego. Mimo to nikt nie był w stanie jej tego nauczyć. Zdaję sobie sprawę, że uważasz pewnie, że jak pada deszcz to wina Nawrockiego (Twoje posty to WYŁĄCZNIE tyrady na jego temat) i tego że odmłodził kadrę kobiet, ale naprawdę nie wszystko, czego polskie siatkarki nie potrafią, jest jego winą. A nad Kąkolewską zastanawiam się dlatego, że np. Polańska też ma bardzo kiepską koordynację, a jednak na jedną nogę dobrze chodzi. W każdym razie szkoda, bo z jedną nogą u obu środkowych polska kadra byłaby dużo mocniejsza. Byłoby to szczególnie przydatne w systemie gry, gdzie lewe skrzydło często kuleje. Może Kąkolewską tego nauczą we Włoszech, oby.