Widzę to podobnie. I podobnie było z Rosjanami w 1/4 - zagrali fatalny mecz, ale i tak mogliby wygrać, gdyby ustrzegli się paru juniorskich błędów na przestrzeni całego spotkania. Słowenia to solidna firma, zagrali swojego maksa w tym turnieju, byli kapitalnie ułożeni taktycznie (np. zniszczyli naszą grę wyblokiem), ale nie dostaliby się do finału, gdyby któraś z ekip z pary POL-RUS nie sabotowała swojej gry długimi fragmentami. Dlatego pogodziłem się już z porażką w 1/2, uważam ją za wypadek przy pracy, cenną lekcję, ale też jestem przekonany, że wynikała wprost z niesamowitej nerwowości w grze, która to zaś w prostej linii zależała od presji wyniku (rola faworyta) i okoliczności tego dnia (nowa hala i nakręcający się dopingiem gospodarze).jaet pisze: Dramatycznie dużo błędów, złych wyborów, nietrafionych rozwiązań taktycznych, a i tak byliśmy do końca w grze i przegrywaliśmy sety na styku. Tak naprawdę wystarczyłoby, żeby choć jeden z tych szwankujących elementów zafunkcjonował lepiej i bylibyśmy w finale.
Po tym co widzieliśmy w meczu o brąz i wcześniej w tym sezonie, w ten feralny czwartek mielibyśmy pewnie większe szanse wygrać z USA czy Brazylią niż Słowenią. Z perspektywy czasu widać, że to wielka szkoda, że nie zgraliśmy w tym 1/2 z Rosją (lub Francją, Serbią), to byłaby dużo bardziej wymierna okazja do oceny formy Polaków w kontekście ogólnego ich poziomu na tle czołówki światowej.